Czytałbym więcej..

Student of journalism and international relations.
Uwaga Spoiler!

Nie do końca recenzja.. powieści "Nowy Wspaniały Świat" Aldousa Huxleya

Nowy wspaniały świat jest powieścią wstrząsającą. Nie znam wielu książek s-fi. Rzadko po nie sięgam. Widziałem natomiast wiele filmów o tej tematyce i chyba tylko seans z mistrzowskim Łowcą Androidów Ridleya Scotta wprowadził mnie w taki stan zadumy jak dzieło Huxleya. Nie tyle byłem zaszokowany wizją "wspaniałego" świata, ile zdumiony, że nasz świat tak bardzo zaczyna go przypominać. 

 

Oczywiście nie widać na niebie setek helikopterów, nikt nie gra w tenisa przesuwanego ani nie spędza weekendów na Antarktydzie. Nie w tym rzecz. To są tylko szczegóły, nad którymi nie warto się dłużej zatrzymywać. Chodzi o rolę ludzi i ich miejsce w świecie. Chodzi o to, co Ci ludzie poświęcają dla prymitywnej szczęśliwości i złudnego poczucia bezpieczeństwa. Wolność, a raczej jej brak to główny problem cywilizacji Republiki Świata. To też, niestety zaczyna być problemem cywilizacji zachodu.

Wolałbym uniknąć przytaczania faktów zawartych w powieści dla porównania z obecnym światem. Książka jest tak świetna, że naprawdę, w tej sytuacji cel nie uświęci środków. Istnieją jednak takie perełki, które po prostu trzeba umieścić na piedestale.
W Nowym wspaniałym świecie  dzieci nie są wychowywane przez rodziców. Tych drugich zresztą nie ma, ponieważ istnieje obowiązek zażywania środków antykoncepcyjnych. Ponadto, wszyscy są szczęśliwi, ponieważ nowoczesna cywilizacja wyeliminowała głód, choroby i problemy. Jak mówi jedna z bohaterek powieści, w Republice Świata "nic nie szwankuje". Nie szwankuje, dlatego, że "ludzie nigdy nie pragną czegoś, czego nie mogą otrzymać". Zarządcy nowego świata doskonale zdają sobie sprawę z tego co się dzieje. Mają świadomość, że prawda jest groźna, dlatego nie pozwalają ludziom myśleć. Zresztą, mieszkańcy wspaniałego świata i tak wolą poddać się rozrywce. Coś Ci to przypomina, drogi czytelniku?

Oczywiście uszedłbym za głupca, jeśli stwierdziłbym jednoznacznie, iż tak samo wygląda życie na Marszałkowskiej w Warszawie czy King's Road w Londynie. Nie. Jeszcze nie. Ryzykuje jednak tezę, że ludzkość zmierza ku takiej "szczęśliwości". Powoli, aczkolwiek skutecznie nasza cywilizacja zbliża się do tej opisanej w Nowym Wspaniałym Świecie.

 

Przejawia się to w instytucjonalizacji życia codziennego, postępującej biurokratyzacji, coraz to nowszych formach ograniczeń wolności gospodarczej czy odrzuceniu kultu rozumu i religii na rzecz konsumpcjonizmu, który sprytnie wprowadza jednostkę w totalne zniewolenie. Te wszystkie zjawiska są w świecie Huxleya doprowadzone do skrajności. Rządy państw europy także intensywnie pracują by uzyskać taki efekt (tam, na górze, dobrze płacą). A ludzie patrzą na to obojętnie. To prawda, nie mają też często czasu na życie publiczne. A jeśli już po ciężkiej pracy go znajdują to przeznaczają na jedzenie, seks, Facebooka i oglądanie seriali telewizyjnych. Bohaterowie NWŚ zażywają ogłupiającą somę, my ogłupiamy się za pomocą innych narzędzi. Różnica polega na tym, że mieszkańcy Republiki Świata nie mają już wyboru, a my tak.

 

Aldous Huxley zauważył ten problem w pierwszej połowie XX w. W rzeczywistości rozrywanej przez wpływy komunizmu i rodzącego się faszyzmu. Co dziś z tym problemem zrobi ludzkość? Nie wiem. Nadzieja jest jednak taka, że wszystko w którymś momencie się kończy. Ignorancja też chyba powinna mieć swój kres. Za drzwiami czeka upragniona wolność.

Tymczasem, zachęcam wszystkich do zapozania się z tym klasykiem.

 

 

Teraz czytam

Odkrywając wolność. Przeciw zniewoleniu umysłów
Leszek Balcerowicz
Erystyka. Sztuka prowadzenia sporów
Arthur Schopenhauer
Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej
Barbara Demick, Agnieszka Nowakowska
Wielkie złudzenie? Esej o Europie
Tony Judt