Witam wszystkich! Minna-san, konnichiwa!
Zapraszam do przeczytania moich dwóch felietonów, które ukazały się w "Kurjerze Warszawskim", czasopiśmie Warszawskiej Wyższej Szkoły Humanistycznej im. Bolesława Prusa.
Tematem przewodnim numeru jest humor Prusa. Gwarantuję więc lekką i przyjemną lekturę.
Moje teksty to "Czarny humor nowel Prusa"(s.4) oraz "Gdyby dziś nakręcono nową ekranizację Lalki to..."(s.5).
Kliknij tu, aby przeczytać!
Zachęcam!
Znowu o wolności w literaturze, ale tym razem bardzo krótko. Jestem w trakcie czytania zbioru esejów "Odkrywając wolność. Przeciw zniewoleniu umysłów", których wyboru dokonał Leszek Balcerowicz. Cóż, jestem dopiero na początku - przeczytałem zaledwie trzy teksty. Przede mną jeszcze ok 900 stron. Zdążyłem się już jednak przekonać, że mam do czynienia z pozycją nad wyraz ciekawą i wyjątkową. Rzadko bowiem, ukazują się takie zbiory na polskim rynku.
Trzy teksty, które przeczytałem są trudne. Przynajmniej dla mnie. Nie oznacza to oczywiście, że nic z nich nie rozumiem. Inaczej poprzestałbym na lekturze pierwszych stron. Ich trudność wynika z tego, że zawarte w nich myśli zmuszają czytelnika do zatrzymania się na chwilę. Ktoś mógłby się spytać - cóż to za trudność oddać się chwilowej refleksji nad dobrą literaturą? Zaryzykuję i napiszę: w dzisiejszych czasach "szumu informacyjnego", nowych technologii i wszechobecnych bodźców zmysłowych, zwykła komunikacja "z samym sobą" (lub jak kto woli komunikacja intrapersonalna) bywa trudna. I w tym właśnie polega cały szkopuł w analizowaniu niektórych tekstów naukowych. Trzeba jednak z tym walczyć i nie poddawać się temu. W gruncie rzeczy, autorzy piszą o rzeczach prostych. Np. w tekście "O sprawiedliwości i dobroczynności" Adam Smith nie wybiega dalej niż poza analizę natury ludzkiej w kontekście czynienia dobra i odnajdywaniu się w społeczności. Pierwszy esej, a zarazem wstęp do książki, którego autorem jest prof. Balcerowicz, jest tylko krótkim przypomnieniem czym naprawdę jest wolność, a co wolnością nie jest. Wyśmienita i pouczająca lektura.
Radzę zatem zgasić wszystkie komputery, wyłączyć wi-fi w smartphonie i zapalić lampkę nocną. Powróćmy w ten sposób na chwilę do czasów, gdy człowiek mógł w całości oddać się literaturze. Myślę, że w takich naturalnych warunkach (no, może lampka nie jest aż tak naturalna) studiowanie Smitha, Milla czy Bastiata będzie łatwiejsze i przyjemniejsze. W warunkach wolności od zgiełku, podniecenia i krążących wokół kilobajtów.
Chyba nie wyszło zbyt patetycznie?
P.S. Napiszę więcej po przeczytaniu całości!
Nowy wspaniały świat jest powieścią wstrząsającą. Nie znam wielu książek s-fi. Rzadko po nie sięgam. Widziałem natomiast wiele filmów o tej tematyce i chyba tylko seans z mistrzowskim Łowcą Androidów Ridleya Scotta wprowadził mnie w taki stan zadumy jak dzieło Huxleya. Nie tyle byłem zaszokowany wizją "wspaniałego" świata, ile zdumiony, że nasz świat tak bardzo zaczyna go przypominać.
Oczywiście nie widać na niebie setek helikopterów, nikt nie gra w tenisa przesuwanego ani nie spędza weekendów na Antarktydzie. Nie w tym rzecz. To są tylko szczegóły, nad którymi nie warto się dłużej zatrzymywać. Chodzi o rolę ludzi i ich miejsce w świecie. Chodzi o to, co Ci ludzie poświęcają dla prymitywnej szczęśliwości i złudnego poczucia bezpieczeństwa. Wolność, a raczej jej brak to główny problem cywilizacji Republiki Świata. To też, niestety zaczyna być problemem cywilizacji zachodu.
Wolałbym uniknąć przytaczania faktów zawartych w powieści dla porównania z obecnym światem. Książka jest tak świetna, że naprawdę, w tej sytuacji cel nie uświęci środków. Istnieją jednak takie perełki, które po prostu trzeba umieścić na piedestale.
W Nowym wspaniałym świecie dzieci nie są wychowywane przez rodziców. Tych drugich zresztą nie ma, ponieważ istnieje obowiązek zażywania środków antykoncepcyjnych. Ponadto, wszyscy są szczęśliwi, ponieważ nowoczesna cywilizacja wyeliminowała głód, choroby i problemy. Jak mówi jedna z bohaterek powieści, w Republice Świata "nic nie szwankuje". Nie szwankuje, dlatego, że "ludzie nigdy nie pragną czegoś, czego nie mogą otrzymać". Zarządcy nowego świata doskonale zdają sobie sprawę z tego co się dzieje. Mają świadomość, że prawda jest groźna, dlatego nie pozwalają ludziom myśleć. Zresztą, mieszkańcy wspaniałego świata i tak wolą poddać się rozrywce. Coś Ci to przypomina, drogi czytelniku?
Oczywiście uszedłbym za głupca, jeśli stwierdziłbym jednoznacznie, iż tak samo wygląda życie na Marszałkowskiej w Warszawie czy King's Road w Londynie. Nie. Jeszcze nie. Ryzykuje jednak tezę, że ludzkość zmierza ku takiej "szczęśliwości". Powoli, aczkolwiek skutecznie nasza cywilizacja zbliża się do tej opisanej w Nowym Wspaniałym Świecie.
Przejawia się to w instytucjonalizacji życia codziennego, postępującej biurokratyzacji, coraz to nowszych formach ograniczeń wolności gospodarczej czy odrzuceniu kultu rozumu i religii na rzecz konsumpcjonizmu, który sprytnie wprowadza jednostkę w totalne zniewolenie. Te wszystkie zjawiska są w świecie Huxleya doprowadzone do skrajności. Rządy państw europy także intensywnie pracują by uzyskać taki efekt (tam, na górze, dobrze płacą). A ludzie patrzą na to obojętnie. To prawda, nie mają też często czasu na życie publiczne. A jeśli już po ciężkiej pracy go znajdują to przeznaczają na jedzenie, seks, Facebooka i oglądanie seriali telewizyjnych. Bohaterowie NWŚ zażywają ogłupiającą somę, my ogłupiamy się za pomocą innych narzędzi. Różnica polega na tym, że mieszkańcy Republiki Świata nie mają już wyboru, a my tak.
Aldous Huxley zauważył ten problem w pierwszej połowie XX w. W rzeczywistości rozrywanej przez wpływy komunizmu i rodzącego się faszyzmu. Co dziś z tym problemem zrobi ludzkość? Nie wiem. Nadzieja jest jednak taka, że wszystko w którymś momencie się kończy. Ignorancja też chyba powinna mieć swój kres. Za drzwiami czeka upragniona wolność.
Tymczasem, zachęcam wszystkich do zapozania się z tym klasykiem.
Tym razem znowu nie o książkach. No, prawie. Otóż Kindle przypłynął do mnie po ok 2 tygodniach od zamówienia. Wrażenia - pozytywne. Jedyny mankament to dość nieczytelna przeglądarka internetowa, ale sami producenci zaznaczają, że przeglądanie sieci jest na razie w fazie eksperymentalnej.
No dobrze, do rzeczy. Interesuję się polityką zagraniczną i ogólnie stosunkami międzynarodowymi, więc ucieszyłem się niezmiernie, że w ksiegarni amazon.com możliwa jest prenumerata "Foreign Affairs" - jednego z najważniejszych czasopism o tej tematyce. Nie zapłaciłem dużo, prenumerata wynosi kilka dolarów miesięcznie i.. naprawdę warto.
Moja znajomość z "FA" dotychczas wyglądała tak, że obserwowałem ich profil na Facebooku i Twitterze. No i wiadomo, że częśc artykułów była dostępna w domenie publicznej, ale sami wiecie drodzy czytelnicy jak ciężko się czyta dłuższe teksty na ekranie komputera/tableta. A na Kindle to zupełnie inna bajka.
I nie, nie dostaję pieniędzy od amazonu za takie opinie :)
Moje wrażenia z czytania dłuższych tekstów na ekranie czytnika są bardzo dobre. Sam amazon również ma niezłą ofertę prasową (bo książkową to wiadomo), choć polskich tytułów jest trochę mało. Jeśli chodzi o "FA" przeczytałem na razie 3 dłuższe artykuły i nie zamierzam cisnąć czasopisma w kąt lub "archiwizować". Naprawdę, tego się oczekuje od analiz problematyki międzynarodowej.
P.S. Następnym razem już będzie stricte o książkach :) w końcu to booklikes.
Sorry, but again i'm not going to talk about books. Well, almost. So, my Kindle finally arrived after two weeks since i've bought it. My feelings about it are mostly positive. I rather don't like web explorer, because I can barely see anything on it, but that's ok. Amazon put web explorer in "experimental" section, so i don't mind.
Alright, let's get to the point. I'm interested in foreign affairs, internatiol relations etc. so I was really glad that there is "Foreing affairs" magazine subscription available on amazon shop. It doesn't cost much. Just a few dollars per month so i can afford it.
And i'm not regreting that decision because the magazine's content is.. just awesome.
Before I subscribed "FA", I have been following their profile on Twitter and Facebook. That allowed me to read some of their articles, but all of you know how reading on computer screen can be exhausting. On a Kindle is a whole different story, it's really comfortable and reading on it gives pleasure. Of course i'm not inventing a wheel right now but hey, I'm new to that thing!
And no, that blog is not sponsored by amazon :)
In conclusion, i had no problem with reading longer texts on e-book reader. What is more, Amazaon has got pretty impresive magazines offer. Sadly, there are only a few polish titles right there. To this day I have read 3 articles in "FA" and , for sure, I am not going to throw it away or archive it. This is what I expected from high class periodical.
P.S. Next time I will write something about books. I promise :) It's a booklikes after all.
Czekam z niecierpliwością na paczkę z czytnikiem e-booków. "Płynie" do mnie prosto z USA. Przesyłka trochę droga.. ale czego się nie robi dla dobrej lektury. Mam nadzieję, że dzięki Kindle będę czytał więcej. Od razu zaznaczam, że nie mam nic przeciwko wirtualnym książkom, tak samo jak nie mam nic do e-gazet czy muzyki w postaci cyfrowej. Zawsze można pogodzić klasykę z nowoczesnością. Przynajmniej teraz mi się tak wydaje. Zobaczymy, jak Kindle trafi w moje ręcę.
I hope I receive my Kindle as soon as possible. I have ordered it from America so it may take some time to deliver. Shipment was quite expensive but when it comes to good reading, it doesn't really matter that much. I hope that with e-book reader I will read more. I have to admit that i have nothing against digital media like e-books, or e-newspapers (or iTunes). Surely they have many advantages. I believe that classic and novelty can live together, both are ok. Well, I'll see that when I finally get my Kindle.